Uzależnienie od Pogrzebów

A jednak coś takiego istnieje. 43-letni Brazylijczyk Luis Squarisi, który mieszka w Batatais, w ciągu ostatnich 20 lat (od dnia, kiedy musiał pochować własnego ojca) był obecny na każdym pogrzebie, jaki odbył się w jego mieście. Każdym! Aby być w stanie zaspokajać swój nałóg,
musiał rezygnować ze stałej pracy.

Każdy dzień tego człowieka zaczyna się tak samo: włącza lokalne radio, by dowiedzieć się, czy ktoś przypadkiem nie umarł. Jeśli w radiu nic nie mówią, zaczyna dzwonić po szpitalach i domach pogrzebowych, wypytując, czy nie szykuje się żaden pogrzeb.

Luis teoretycznie mógłby iść się leczyć, ale zdaje się, że nikt tego nie chce. Etatowy uczestnik pogrzebów stał się po prostu lokalną atrakcją. "Nie chcemy, żeby szedł na terapię, bo wszyscy spodziewają się, że będzie na pogrzebie" – powiedział mediom przedstawiciel jednego z domów pogrzebowych. Czyli pies pogrzebany.